poniedziałek, 22 lutego 2021

Który podkład lepszy? Poradnik malowania customów

Autorem dzisiejszego wpisu jest Sayto z bloga:

sayto-mlodzipotrafia.blogspot.com

Zapraszam do czytania - na pewno dowiecie się przydatnych rzeczy, jeśli malujecie (lub dopiero zamierzacie malować) modele :)




Który podkład lepszy? Poradnik malowania customów

Fanom figurek nie wystarcza już firmowe malowanie, często nudne i miernej jakości. Popularność customów, czyli przerobionych modeli, rośnie z dnia na dzień. Ich malowanie wbrew pozorom nie jest takie proste. Jednym z kluczowych etapów w tworzeniu customa jest prepping, w tym nakładanie podkładu. Ale co to w ogóle jest i jaka metoda malowania pozwoli nam uzyskać najlepszy efekt?

Podkład to nic innego, jak bazowa warstwa farby, najlepiej akrylowej. Model gruntujemy już po myciu i szlifowaniu. Wprawdzie teoretycznie nie jest konieczny i nie stanie się nic strasznego, jeżeli pominiesz ten krok. Jednak w rzeczywistości jeśli chcesz stworzyć custom, który faktycznie będzie cieszył oko, staje się niezbędny - wszyscy bardziej zaawansowani artyści stosują podkład. Staje się to w pełni uzasadnione wobec ogromu zalet takiej strategii.

  • Paradoksalnie jest on szczególnie ważny, jeżeli zamierzamy wykonać maść za pomocą pasteli. Zapewnia o wiele lepszą przyczepność, niż farba firmowa i pozwala wyciągnąć z nich pełnię kolorów.

  • Zmniejsza ryzyko klejenia, ziarnistości i innych nieprawidłowości.

  • Świetnie zakrywa drobne skazy.

  • Custom będzie bardziej trwały.

Na nakładanie podkładu znamy dwa różne przepisy - pędzel vs spray. Który z nich będzie dla ciebie lepszy?


Pierwsza metoda jest zdecydowanie trudniejsza i bardziej czasochłonna... ale za to można się przy niej wiele nauczyć. Zwłaszcza początkującym polecam w ten sposób pomalować kilka pierwszych customów, aby pogimnastykować rękę, zwiększyć jej wytrzymałość oraz wyrobić sobie wyczucie w malowaniu farbami. Ponadto z pewnością nauczysz się mnóstwa pokory, cierpliwości i dokładności. To bardzo ważne cechy w tworzeniu sztuki.

Potrzebne nam będą oczywiście:

  • pędzel

  • kubek na wodę

  • ręcznik papierowy/papier toaletowy

  • rękawiczki

  • gazety

  • paleta (najlepiej kawałek plastiku - na papierze czy kartonie farba bardzo szybko wyschnie)

  • farba akrylowa. Jej kolor jest kwestią sporną - najtańszą, najbardziej uniwersalną bazą będzie biały, szczególnie dla jasnych maści. Często wiąże się z nimi obecność tzw. rybich oczu, ale spokojnie; ten 7-minutowy poradnik pozwoli się z nimi z łatwością uporać. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by użyć barwy jak najbardziej zbliżonej do maści, na jaką chcemy model pomalować. PS Czarnego podkładu używamy wyłącznie do karego konia.

Przygotowujemy farbę, rozrabiając ją z wodą. Niestety nie ma jednej uniwersalnej proporcji, która sprawdzi się w przypadku wszystkich marek - musicie sami znaleźć odpowiednią konsystencję. Jeżeli podczas malowania ciągle będą powstawać uporczywe grudki i smugi, oznacza to, że jest za gęsta i należy dodać więcej wody. Gdy farba tworzy kropelki, łączy się ze sobą, zamiast z modelem, przeciwnie - jest za rzadka.

Odsączamy lekko pędzelek na papierze i zaczynamy nakładać delikatną, cienką warstwę farby. Naprawdę potrzebujecie jej mniej, niż myślicie. Mniejszą ilość łatwiej będzie rozprowadzić po powierzchni figurki*. Czekamy aż pierwsza warstwa całkowicie wyschnie (spokojnie - akryl schnie szybciutko), i... malujemy, malujemy, malujemy, malujemy. Pod żadnym pozorem nie próbuj się spieszyć. Nikt cię nie goni, pomyśl, że masz cały czas tego świata. Lepiej poświęcić 4-5 godzin na położenie dobrej bazy, niż godzinę na zepsucie customa. Ja zwykle kładłam od 8-10 warstw farby. Jeżeli zamierzamy korzystać z pasteli, dobrze jest dodatkowo popsikać ostatnią warstwę werniksem, aby zwiększyć jej przyczepność.


Od zera...

...do bohatera

*Możesz trzymać konika za ogon lub nogę, a po wyschnięciu reszty ciała malować to miejsce.

+ Tani sposób

+ Gimnastyka ręki

+ Nauka cierpliwości i dokładności

- Niska wydajność

- Potrzebne pokaźne pokłady czasu i silnej woli

Podkład modelarski w sprayu to idealne rozwiązanie dla bardziej doświadczonych artystów, którzy wkręcili się w to hobby, zwłaszcza zaprzyjaźnionych z werniksem. Pozwala zaoszczędzić masę czasu i nerwów. Za jednym zamachem pokrywamy customa nieprzejrzystą warstwą farby, dzięki czemu możemy znacznie szybciej przejść do właściwego malowania. Z drugiej strony spory problem stanowi cena takiego rozwiązania - jedna puszka podkładu modelarskiego Citadel, jednej z najlepszych marek na rynku, to jednorazowy koszt rzędu ponad 50 zł. Mimo tego jeżeli ,,wpadłeś po uszy" w malowanie customów, gorąco polecam Ci tę inwestycję. Gwarantuję, że zwróci się w przyszłości.

Ja z braku pieniędzy w tamtym momencie postanowiłam wypróbować coś z niższej półki, czyli zwykłą farbę akrylową Titanium White w sprayu, na bazie wody, marki Liquitex, mocno kryjącą. Zamówiłam ją w Szał-art za około 29 zł.

Mówiąc szczerze, cudów się nie spodziewałam. Można pryskać model w powietrzu, trzymając za nogę, którą później poprawimy, lub - tak jak ja - włożyć go do dużego pudełka, żeby od razu nie pomalować całego domu. Przed użyciem wstrząsam puszkę ze 3 minuty, z zegarkiem w ręku, aby farba dobrze połączyła się ze sprężonym powietrzem.

Potem zaczynam pryskać. Obsługa podkładu w sprayu jest specyficzna, umiejętne nakładanie wymaga wprawy. Był to mój pierwszy raz, dlatego wszelkie drobne niedociągnięcia biorę na siebie. Na początku ustawiłam dozownik zdecydowanie za blisko, na odległość, do jakiej jestem przyzwyczajona od werniksu, i chlusnęłam na model grubą porcją farby, która jeszcze długo ściekała na karton. 

Następnym razem byłam ostrożniejsza. Odkąd oddaliłam puszkę od konia i zaczęłam bardziej ostrożnie dozować spray krótkimi seriami, sytuacja się poprawiła. Jednak wciąż da się zauważyć tendencję do ściekania farby, tworzenia drobnych rys, wypukłości, które trzeba było później szlifować, a nade wszystko - wypłaszczania detali. Przy wszystkich powyższych wadach fakt, że farba daje się z łatwością zmywać wodą, staje się ogromną zaletą.  

 Dotarcie w niektóre miejsca za pomocą sprayu jest bardzo trudne.



Z tego miejsca ostrzegam: jeżeli nie jesteście w stanie trzymać potem konia przez 20 minut w rękach, nie ważcie się malować w ten sposób kopyt! Zbyt szybko odstawiony model po prostu przyklei się do podłoża, a skutki tego będą opłakane. Sama musiałam przywołać je do porządku skalpelem. Lepiej pomalować je później zwykłą białą farbą, niż podejmować tak duże ryzyko. 


Z drugiej strony z finalnego efektu jestem całkiem zadowolona. W prawidłowo spryskanych miejscach otrzymałam piękną, nieprzezroczystą, prawie idealną biel, trochę lepszą od tej malowanej pędzlem. Zauważyłam również, że przejścia pastelami są miększe i gładsze niż wcześniej. Moja ostateczna recenzja farby Liquitex nie jest zła, ale też nie najlepsza. Po skończeniu tej puszki najpewniej wybiorę inną, łatwiejszą w użyciu markę.

+ Ogromna oszczędność czasu

+ Lepsze krycie

+ Mniej pracy

- Wysoka cena

- Wymaga pewnej wprawy

A ty, który sposób wybierasz? Podziel się swoją opinia w komentarzu ↓ Liczę, że ten post okaże się pomocny w podjęciu wyboru :) Gotowe customy, które pojawiły się w tym poście (i nie tylko) znajdziesz na Sayto.

Łowca much, czyli 17-latka, która rzuciła szkołę, zakochana w koniach, książkach i rękodziele. Od 2 lat maluje customy. Prywatny nauczyciel chemii i biologii, współautorka ,,Młodzi o… i dla Niepodległej”. Administrator projektu ,,Młodzi poza systemem".








Sayto dziękuję za interesujący post - a Was zapraszam do sprawdzenia jej profili na różnych mediach społecznościowych (linki powyżej). Może znajdziecie tam inne interesujące Was rzeczy, bo Autorka pisze na różnorodne tematy.

Pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)