czwartek, 31 grudnia 2020

Pomóżmy Kalince! / Nowa AR w stadzie

Część z Was zna Magdę i wie o ostatnich wydarzeniach, ale może znajdzie się jeszcze ktoś, kto mógłby pomóc, dlatego postanowiłam napisać ten post.


Magdalena to studentka weterynarii, która jest obecna w końsko-modelarskim hobby już od paru ładnych lat. Ja pamiętam ją z bloga na blogspocie:

The Black Horse and Winged Panther

później przeniosła się na platformę weebly:

Winged Panther Dreams

gdzie można było zobaczyć jej customy, nie tylko końskie. Oczywiście można ją znaleźć także na FB:

FB The Black Horse and Winged Panther

Natomiast przygody Magdy z żywymi końmi możemy śledzić na fanpage:

Bulwar Straconych Marzeń

No i tu dochodzimy do sedna.

Koń Magdy - huculska klacz Kala - w grudniu miała wypadek. Konie uciekły z padoku, a Kala miała zderzenie z samochodem i niestety musiała mieć kosztowną operację w klinice w Warszawie. Z tego co wiem, obecnie nie ma już zagrożenia dla życia kobyłki, ale przed nią długa i kosztowna rehabilitacja. Dlatego znajoma Magdy założyła zrzutkę, gdzie można wpłacać pieniądze, które potem zostaną przekazane Magdzie. Link do zrzutki tutaj i już naprawdę niewiele brakuje do osiągnięcia celu:

Pomóżcie nam wyleczyć Kalinkę! - zrzutka

Natomiast, jeśli chcielibyście pomóc, a jednocześnie mieć z tego też coś dla siebie ;) to zapraszam na grupę na FB, gdzie można wylicytować (lub także wrzucić na licytacje) różne przedmioty lub usługi. Kwotę za wylicytowane przedmioty należy wpłacić na zrzutkę dla Kali:

Pomóżmy Kalince wrócić do zdrowia!

Na licytacji znalazły się między innymi modele różnych zwierzaków, książki, obrazy, akcesoria dla modeli oraz custom Kalinki.

Przed założeniem zrzutki Magda sprzedawała kilka swoich modeli, aby móc zapłacić za kosztowną operację. W taki to właśnie sposób trafiła do mnie Pochodnia.

Jest to Akelei - Artist Resin (model żywiczny klaczy ciepłokrwistej) pani Brigitte Eberl. Przez Aleksandra z Dark Pegasus Studio została pomalowana na portret żywej kasztanowatej klaczy o imieniu Pochodnia.

Więcej zdjęć Pochodni zrobionych przez poprzednią właścicielkę znajdziecie tutaj:
Nazywam się Pochodnia

Myślę o tym modelu, jak o pensjonariuszu, który przyjechał do mnie na pewien okres czasu, ale kiedyś wróci do domu. Pochodnia jest małopolską klaczą, którą Magda dzierżawiła i jej model na pewno dużo dla niej znaczy. Mam nadzieję, że jak Kala wyzdrowieje, to Magda będzie mogła Pochodnię zaprosić z powrotem do siebie. A jeśli już jej nie będzie wtedy chciała? To wcale się nie będę z tego powodu martwić, bo model jest naprawdę realistyczny i cieszy oko :)


Gdy przeczytałam o wypadku Kali, serce na chwilę we mnie zamarło, bo uświadomiłam sobie, jak mało brakowało, a byłabym w takiej samej sytuacji. Niektórzy z Was pewnie wiedzą, że kilka(naście? Ależ ten czas leci!) lat temu byłam właścicielką konia o imieniu Hawel. Na początku mieszkał u nas w przydomowej stajni, ale po pewnym czasie zdecydowaliśmy, że lepiej mu będzie na niedalekim kameralnym ranczo. Zaprowadziliśmy tam Hawelka, a na drugi dzień otrzymałam telefon, że konie uciekły z padoku i niestety Hawel nie wrócił, bo jeszcze nie orientował się w terenie. Na szczęście okazało się, że stoi parę kilometrów dalej przywiązany do drzewa przy ruchliwej drodze. Podobno jakiś kierowca zatrzymał się i go złapał, przywiązał na pobliskiej posesji i pojechał dalej. Pojechaliśmy natychmiast po koniowatego i do końca życia nie zapomnę, z jakim wyrzutem zarżał na nasz widok - "No nie spieszyliście się, a ja tu stoję przywiązany i chcę do domu!"
Na szczęście wtedy nic się nie stało, a my przeżyliśmy tylko nerwowe chwile. Nie mam nawet zdjęcia z tego wydarzenia, bo w tamtych czasach mało kto miał telefon z aparatem. Nie wyobrażam sobie, jakbym musiała wtedy wydać pieniądze na operację - raczej nie dałabym rady zebrać takiej kwoty. Wtedy nie było internetowych zrzutek, ani FB czy blogów, gdzie można by było napisać z prośbą o pomoc...

Dlatego, jeśli macie taką możliwość, wpłaćcie Kali jakąkolwiek kwotę - może ona tego nie doceni, ale na pewno doceni to jej właścicielka <3


Kantarek, który widzicie na dzisiejszych zdjęciach jest właśnie wylicytowany na stronie z pomocą Kalince. Przyjedzie też do mnie jeszcze jedna rzecz stamtąd, ale to już w nowym roku. Zachęcam do dopisania się do grupy - nie ma przymusu kupowania, ale może coś wam wpadnie w oko - kto wie?

Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie w ten ostatni dzień 2020 roku i życzę duuuużo zdrowia nie tylko Kali, ale także wszystkim, którzy przeczytają te słowa :D

Do siego roku 2021!

5 komentarzy:

  1. Ja sama nie mam jak pomóc Kalince, ale przynajmniej u siebie na blogu to jakiś czas temu udostępniłam – mam nadzieję, że wszystko pójdzie w najlepszym kierunku <3
    Piękna jest Pochodnia! Szczególnie malowanie mnie zachwyca :D
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego (i zdrowego!) Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. wpłaciłam już tydzień temu hah. Mam nadzieje Ze Kala wyzdrowieje

    OdpowiedzUsuń
  3. Model byłby super, gdyby nie ten mizerny ogonek niczym ze starych moldów Hessa :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaliny, Pochodni, ani jej właścicielki nie znam.
    Post stary, powie ktoś co teraz z dziewczynami?
    A koń fajny całkiem :D
    Na malowanie nie moge narzekać, jak przypomina Pochodnię to dobrze. Jak nie, to nie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)