sobota, 3 października 2020

WIA - Sharif maści karej

Dziś kolejny model firmy WIA dla niemieckiego sklepu MPV - koń czystej krwi arabskiej na podstawie rzeźby "Sharif" pani Brigitte Eberl. Dziś pokazuję karusa, ale, tak jak i Lancelot pokazywany wczoraj, Sharif ma doczekać się w późniejszym terminie innej wersji kolorystycznej.

Sharif był sprzedawany jako Artist Resin w skali 1:9 Traditional w roku 2001. Teraz możemy się nim nacieszyć wszyscy, bo jest sprzedawany jako maluch w skali 1:18.

Pewnie niektórzy zauważyli, że ma on podobną pozę do jednego z modeli Breyer Traditional, a mianowicie moldu Ashquar, na którym jest między innymi Empres - tak, autorką obu rzeźb jest Brigitte Eberl.


Mini Sharif (jak go niektórzy nazywają w odróżnieniu do swojego dużego protoplasty) jest cały czarny bez cieniowania. Jednolitość maści urozmaicają trzy odmiany na nogach oraz odmiana na głowie. Znajdziemy też namalowane kasztany. Pięknie pomalowane są kopyta, które są równocześnie nabłyszczone jak u koni na pokazach.

Gdy przyjrzymy się dokładnie zobaczymy, że grzywa modelu jest robiona osobno i doklejana do szyi.

Dzięki temu ogier ma na czole fantazyjnie zawinięty "loczek", ale jednocześnie niestety dobrze widać łączenia na głowie. Oczywiście w żadnym razie nie przeszkadza to w zabawie, ale kolekcjonera może trochę denerwować, bo odbiera koniowi realizm. No ale nie powiecie mi chyba, że na przykład Schleichy są bardziej realistyczne, bo nie mają takiego szwu ;) :P

Niestety na "gumiakach" znajdują się też inne wady, których już tak łatwo nie można wybaczyć. W różnych miejscach na figurce znajdziemy rysy oraz szwy - nie są one tylko na tym modelu, ale na wszystkich, które miałam okazję widzieć, choć nie wszędzie są one tak widoczne, jak na zdjęciu poniżej. Podejrzewam, że związane jest to z masą, z której robione są modele - może była ciut za zimna w czasie wylewania? Nie wiem, ale mam nadzieję, że firma da radę poprawić proces produkcji. A już wykonali krok na przód, bo Lancelot i Sharif nie mają "dziur" w nogach, a na taką właśnie przypadłość cierpi Gustav.

Ładnie za to pomalowane jest brązowe oko ze źrenicą oraz nabłyszczone są nozdrza konia.

Oczywiście malowanie też będzie się różnić na poszczególnych egzemplarzach, bo detale malowane są ręcznie. Ale jak się komuś nie podoba, to zawsze można przemalować i wtedy można się czuć jak posiadacz małej AR :)


Koniki przyjeżdżają dobrze zapakowane, ale niestety nogi potrafią się zgiąć w transporcie. Sharif nie chciał stać i na zdjęciach ma pod nogą podstawiony kamyczek na szczęście również jemu pomogła suszarka. Obecnie problem chwiejności został prawie zupełnie wyeliminowany, będę jednak musiała powtórzyć tę "operację", by się go pozbyć na dobre.

Donice z kwiatami od Nobleman Stables

Jestem bardzo ciekawa, jaką maść będzie miał drugi model... może siwą?

Donice z kwiatami od Nobleman Stables

Poniżej jeszcze porównanie z klaczą arabską CollectA. Prawdę mówiąc nie potrafię rozszyfrować skal, które podają producenci... CollectA to podobno 1:20, a Sharif to 1:18, czyli ogier powinien być większy, a jest mniejszy... No ale już się czepiać nie będę, może on jeszcze rośnie ;)


Ogólnie konik jak za tą cenę, jest wykonany bardzo porządnie i nie odbiega zbytnio od innych "gumowo-plastikowych koników". Jednak realizmem zdecydowanie wygrywa z innymi.

Jak czytacie te słowa, to Lancelot oraz Sharif powinny być już dostępne w Monocerus.pl
A jeśli ich już brakło to się nie martwcie, bo wiem z pewnego źródła, że jeszcze się pojawą i to w większej ilości.

Pozdrawiam!



2 komentarze:

  1. Piękny! Szkoda, że trochę drogi, ale może kiedyś go znajdę w takiej cenie jak Schleichy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie jest cudny ale to tworzywo.....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)