Otóż był nią anglojęzyczny blog, na którym Autorka opisywała życie w swojej szkółce jeździeckiej. Końmi w tej szkółce były modele "wyginanych koników" znane pod nazwą Julip.
W skrócie - Julipy to zrobione z dość twardego lateksu modele w skali 1:12, które wewnątrz mają druciany szkielet i dzięki temu można wyginać im nogi i ustawiać je w różnych pozycjach. Firma produkuje głównie konie (mają różne moldy, które przedstawiają różne rasy koni i kuców), ale także psy, koty, lisy, bażanty oraz jeźdźców w różnym wieku i płci.
Historię Julipów możecie przeczytać na Wikipedii pod tym linkiem:
https://en.wikipedia.org/wiki/Julip_Horses_Ltd
Po prawie 7 latach od założenia Capricorn Meadow (bo pierwszy wpis powstał 24 sierpnia 2012), przez przypadek udało mi się wreszcie zdobyć stadko Julipów!
Zobaczyłam je na aukcji w Polsce i nie byłam do końca pewna, czy to na pewno są modele poszukiwanej przeze mnie firmy, ponieważ nie były dokładnie opisane. Jednak zaryzykowałam i z niecierpliwością czekałam na paczkę.
A jak stado wreszcie przyjechało, to... nie wiedziałam, czy śmiać się, bo wreszcie mam wyczekane modele, czy płakać, bo modele nie miały tego, co w Julipach cenię najbardziej - nie były wyginane.
Smuteczek :(
Były, jak to się mówi, sztywne jak koci ogon.
No cóż...
Postanowiłam, że skoro już je mam, to przynajmniej je umyję.
Na pierwszy ogień poszedł osiołek.
Włożyłam go do miski z wodą i musiałam odejść na chwilę. I co się okazało?
Model po "napiciu się" wody stał się trochę miękki!
Uffff... kamień z serca. Chyba.
No to lecimy z tym myciem!
Mycie jakie jest, każdy wie ;) Dość powiedzieć, że uszy, ogon i nogi modelu stały się na tyle miękkie, że mogłam je powyginać i niedługo po kąpieli osiołek mógł już stać samodzielnie.
Sukces!
Poniżej w porównaniu do lalki Breyer Classics, która też ma być w skali 1:12 - choć moim zdaniem jest większa.
Osiołkowi można wreszcie otworzyć pysk. Julipy to chyba jedyne modele, którym można do "paszczy" włożyć wędzidło, jak żywym koniom.
Jak widzicie osioł ma się dobrze i sam bryka po trawie.
Kolejny konik, a właściwie kucyk, przyjechał w pozycji, która nie pozwalała na samodzielne stanie.
Jednak po kąpieli i on odzyskał ruchomość.
Stoi:
Idzie:
Stoi samodzielnie! Mold tego kuca to najprawdopodobniej Fell Pony.
Niestety jakoś nie miałam czasu zająć się pozostałymi biedakami, dlatego na fotkach stoją podparte patykiem. Ale wcale tego nie widzicie ;)
Ten siwek to ogier arabski.
Ten rudzielec poniżej to podobno Welsh Mountain Pony (walijski kuc górski).
Zawadiacka bestia.
Mold konia maści izabelowatej, to "Horse in Action" - koń ciepłokrwisty pokazany w kłusie.
Z całej gromadki on najmniej mi się spodobał, a podobno jest dość poszukiwany przez kolekcjonerów.
I ostatni kasztan to kuc walijski.
Jest trochę większy od pozostałych kuców.
Uprzedzając pytanie (jeśli w ogóle ktoś by je zadał), to modele nie są na sprzedaż - ze mną zostaje jeden z kasztanów (ten pierwszy) oraz siwy arab (a jakże by inaczej). Pozostałe już znalazły nowy dom i jadą za granicę.
Zapomniałam powiedzieć, że Julipy tutaj pokazane to tzw. "Vintage Moulds" - nie są już produkowane, gdyż firma wycofała się z rynku i podzieliła na dwie mniejsze firmy. Od niedawna istnieje strona:
juliporiginals.co.uk,
na której można zamówić nowe Julipy wykonywane na zamówienie klienta. Pochwalę się Wam, że dzięki pomocy jednej z Kolekcjonerek, mój nowy Julip już się robi. Muszę na niego czekać jednak aż do wakacji (od marca mniej więcej), ale wiem, że będzie warto :D
Chciałam serdecznie podziękować Magdzie, bo to ona pomaga w zdobyciu "Julipka" oraz Christine i Heather, które pomogły w identyfikacji kupionych modeli vintage - dzię-ku-ję! :D
No i jeszcze dodam, że Christine, to właśnie Autorka bloga EA Equestrian Photostories, który sprawił, że ja także zaczęłam pisać w internecie o modelach.
Zapraszam serdecznie na bloga Christine, gdzie możecie zobaczyć wiele pięknych zdjęć z jeszcze piękniejszymi Julip-ami:
EA Equestrian Photostories blog
A dla chętnych podrzucę jeszcze link do strony pomocnej w identyfikacji Julipów:
Julip Identification,
gdzie opisana jest także historia powstania marki oraz zdjęcia modeli Vintage, Originals oraz Hoty (Hoty to sprzedawane w sklepach twarde modele (nie da się ich wyginać)).
To dziś tyle - pozdrawiam!
Obserwowałam Julipowego fanpage jakiś czas, jestem zaskoczona, że te koniury się wyginają. Autorka raczej nie używała ich wyginalności... Modele same w sobie niezbyt mi się podobają, chyba zbyt vintage dla mnie :P
OdpowiedzUsuńFajne koniki, mnie chyba najbardziej do gustu przypadł walijski (chociaż mogłaby mu grzywa mniej odstawać ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że nareszcie dowiedziałam się o historii mojego ulubionego bloga ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
stajniaapanama.blogspot.com
Ja pamiętam! Pamiętam! Julipki są naprawdę słodkie. Niby nie zachwycają anatomią i malowaniem jednak mają urok;) i się wyginają!
OdpowiedzUsuńPozdrówki Aneta=)!
Jakie patyki, o czym Ty mówisz???
OdpowiedzUsuńStrasznie fajnie, że znalazłaś modele, które zapoczątkowało to szaleństwo :D Wydaje mi się, że widziałam jednego w lumpeksie, ale był popękany, sztywny i mieli jakąś kosmiczną cenę za kilogram, a był dosyć ciężki. Ale nie jestem pewna, czy to na pewno był Julip. Raz widziałam u nich schleicha, pani powiedziała że "to nie jest zabawka dla dzieci, tylko dla dorosłych do kolekcjonowania" i dała cenę taką, że nawet Smyk by się zawstydził XD Innym razem mieli stabelmates za 45 zł :3 Rzadko wchodzę do tego sklepu, boję się że niechcący zrzucę z półki jakaś chińską porcelankę i nie wypłacę się do końca życia :P
Fajne koniki!!
OdpowiedzUsuńOla
Jak, kto pamięta? Ja pamietam.
OdpowiedzUsuńMel