Fotografując tę klacz zastanawiałam się, czemu nie widuję figurek tej firmy na blogach - przecież są takie piękne! Powodów pewnie jest wiele, ale głównymi chyba są: cena - Safari są droższe od modeli innych firm oraz mała dostępność, bo konie te można zamówić tylko przez internet.
Klacz ma pięknie falowaną, czarną grzywę i ogon oraz czarne kopyta i przyciemniane nogi i nos. Malowanie jednak mogłoby być ładniejsze, bo brak na figurce jakiegokolwiek cieniowania.
Nie są też pomalowane podkowy, chociaż klacz je posiada. Co więcej - podkowy mają wyrzeźbione nawet te rowki, w które wbija się podkowiaki. Dlaczego więc nie zostały pomalowane? Może dlatego, że mustangi raczej nie chodzą w podkowach, bo znane są ze swoich twardych kopyt.
Druga wersja tej figurki - klacz palomino - ma srebrne podkowy, więc pomalować potrafią, jak chcą.
Klaczka ma niezbyt duże uszy i zaciekawiony wzrok. Właściwie, to nie mam się za bardzo do czego przyczepić w jej budowie. Wydaje mi się tylko, że jej klatka piersiowa jest za szeroka i taka trochę kwadratowa.
Konie Safari są trochę większe, niż Schleich. Wydaje mi się jednak, że są dokładniej wykonane i mają więcej szczegółów anatomicznych, na przykład dokładniej zaznaczone mięśnie.
Dla porównania wałach treningowy firmy Schleich, który ostatnio stał się moim ulubieńcem, sama nie wiem czemu ;)
Zapomniałam wspomnieć, że mustang ma zaznaczoną lekko sierść, a oczy i nozdrza są pomalowane błyszczącą farbą.
Jak Wam się klaczka rasy mustang podoba? Mnie spodobała się bardzo w trakcie pisania tego posta. Niestety, jakbym przygarniała wszystkie konie, które mi wpadną w oko, to:
a) nie miałabym miejsca w domu na nic innego,
b) musiałabym żywić się powietrzem,
c) nie miałabym czym handlować, bo cały towar zostawałby u mnie XD
Pozdrawiam i zapraszam na zakupy ;)
Nawet,nawet ta klacz. Ja nie mam koni tej firmy bo są strasznie kanciaste :P
OdpowiedzUsuńU mnie n/n
Śliczna klaczka, ale znając życie do mnie nie trafi :/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zaraz nowy post
dreamstableschleich.blogspot.com
Całkiem niczego sobie ta klaczka. Maść bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJest całkiem fajna. Gdyby nie pusty portfel... Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
drimaldi.blogspot.com <--- n/n
Śliczna, kiedyś sama chciałam ją kupić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, jest już 4 część opowiadania ;)
http://kopytnapasja.blogspot.com/
Uwielbiam kanciastość koni Safari, mogłabym mieć ich całe stado, ale na razie muszę zadowolić się tylko czwórką (piątką, jeśli liczyć pokrakę z lumpeksu). Tak jak pisałaś, cena jest zabójcza jak na taką małą figurkę.
OdpowiedzUsuńSuper! Niedługo może sobie ją kupię! Bo jest śliiiiiicznaaaaaa^^
OdpowiedzUsuńKlacz po prostu piękna. Gdybym zobaczyła ją w moim mieście, nie wachałabym się ją kupić. Ma piękną maść - bułaną - moją ulubioną! Dodatkowo ma wspaniałą pozycję, budowę... Jedno wielkie ACH!
OdpowiedzUsuńEmka :)
Z pewnością przyda mi się ten opis,ponieważ zamierzam sobie ją jutro (wtorek)kupić.Dobry rozmiar,ogólnie mi sie podoba.Super że ją opisałaś^^
OdpowiedzUsuń