wtorek, 15 stycznia 2013

The Trail of Painted Ponies - Native Jewel

Dziś pokażę Wam mój prezent urodzinowy. Powinien to być raczej jakiś koń Elvisa, ponieważ dzień moich urodzin to ten sam dzień, w którym urodził się "Król Rock'NRolla", ale przybył do mnie inny konik, też amerykański. Oto Native Jewel Pony:


Pomysł malowanych kucyków narodził się w Santa Fe ponad 10 lat temu. Były to figury kuców naturalnej wielkości, które zostały pomalowane przez artystów i zrobiono z nich wystawę. Wystawa była pokazywana w całym stanie Nowy Meksyk w USA. Po skończonej wystawie kuce sprzedano na aukcji a pieniądze oddano na cele charytatywne. Dziś The Trial of Painted Ponies produkują i sprzedają na całym świecie figurki malowanych koni. Więcej można się dowiedzieć z officialnej strony.

Zdaje mi się, że w Polsce była podobna akcja. Na ulicy postawione były naturalnej wielkości zwierzaki i różni artyści (i nie tylko) je malowali. Ale u nas to były krowy. Czemu krowy? (pyt. retoryczne)


Mój kuc należy do serii Native Pony, czyli Rdzenne Kuce (Ameryki) i jest ozdobiony symbolami kojarzonymi z Indianami, m.in. piórami i turkusami oraz srebrem. Niestety nie są to prawdziwe kamienie ani srebro - kucyk jest pomalowany. Podejrzewam, że z prawdziwymi kamieniami kosztowałby fortunę ;)


Jewel Pony zaprojektowany został przez panią Marię Ryan, artystkę z Idaho w 2007 roku. Na spodzie figurki znajdują się stosowne dane oraz kolejny nr kolekcjonerski. Tylko to "Handcrafted in China" trochę mi tu nie pasuje ;)


Podobają mi się jego ornamenty, w kształcie żółwia:


oraz jaszczurki:


Kuc jest zrobiony z żywicy i ma wielkość koni Breyer Classics, czyli do czubka uszu około 18 cm. Znaczy miałby tyle, jakby miał czubki uszu. Mój egzemplarz ma ukruszone uszy i końcówkę ogona. Takiego go kupiłam z całą premedytacją, ponieważ jego cena była również, że tak powiem, okruchem ceny pełnowartościowej figurki. Nowe Painted Ponies kosztują około 160 zł, na eBay ceny kształtują się koło 200 zł.


Może kiedyś dorobię mu uszka, na razie stoi na półce i reprezentuje "rasę" malowanych kuców. Ten hipnotyzujący wzrok: "Adin, dwa, tri - kup mi towarzysza!"


Niestety zbieram obecnie na Breyera - zdaje się, że pozostaniesz jedyny w swoim rodzaju! To przecież powód do dumy, prawda? :)

A w następnym poście 2. część zdjęć z zawodów we Wrocławiu, papa!

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny konik!
    Nie lubię Cie za tego linka do sklepu, teraz siedzę i ślinię się do kolorowych koników >_> Na szczęście ich ceny nie są takie straszne, pewnie kiedyś taki malowany kucyk trafi i na moją półkę :) Co jeden to bardziej mi się podoba!
    A co do akcji z malowanymi zwierzakami - 4-5 lat temu w Gdańsku były lwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten kucyk jest cudny! Wielkie graty, i dzięki za podanie tej strony, może na któregoś się kiedyś skuszę, wszystkie są cudowne.
    Pozdrawiam
    cathsmodelhorses.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno i wielokrotnie podziwiałam te koniki. Nawet zastanawiałam się nad zakupem któregoś. Zniechęcają mnie tylko same moldy. Więc ostatecznie stwierdziłam, że może kiedyś skuszę się na wykonanie jakiegoś szaleńczego, dekoracyjnego customa na którymś z Breyerków :)
    Mega graty bardzo ciekawego i pięknie dekorowanego okazu w kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)