czwartek, 26 lipca 2018

Ważne - Syndrom octowy u modeli Breyer i inne informacje

Dzisiaj w poście bardzo ważne informacje - polecam go przeczytać wszystkim, którzy mają lub planują mieć w swojej kolekcji modele firmy Breyer w skali Traditional i Classics (ale każdemu przyda się poznać parę nowych informacji i ciekawostek).

W ciągu kilku ostatnich lat bardzo zwiększyła się liczba osób, które stały się właścicielami figurek firmy Breyer. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, że wreszcie można koniki tej firmy zakupić w Polsce.
Właścicielami modeli są nie tylko dzieci, które chcą mieć ładnego konika na półce i bawić się nim "w szkółkę jeździecką", ale także (a może przede wszystkim?) kolekcjonerzy, którzy swoje plastikowe rumaki stawiają na półce i podziwiają ich piękno.



Modele z każdym rokiem stają się coraz bardziej realistyczne, szczegółowe i potrafią na zdjęciach "udawać" prawdziwe zwierzęta. Dzięki temu rzesza ich fanów ciągle się poszerza, a na blogach i Facebooku można podziwiać coraz ładniejsze fotografie.


Jednak konie Breyer mają też kilka cech charakterystycznych, o których warto wiedzieć przed zakupem modelu. Może nie są to rzeczy zbyt ważne i pewnie nie każdy nawet na nie zwróci uwagę, ale widziałam na FB parę pytań i postanowiłam także tutaj na nie odpowiedzieć - głównie dlatego, że czasem odpowiedzi udzielane przez innych właścicieli tych koników były błędne.


Pytanie: Właśnie odebrałam konika, a on ma na sobie takie szwy i nierówną powierzchnię i ogólnie dziwnie wygląda, i to malowanie takie ble, może jest popsuty?

Odpowiedź: Modele koni Breyer produkowane są od ponad 65 lat! To szmat czasu i duża ilość różnych moldów, czyli kształtów. Przez te lata dla firmy rzeźbiło kilkunastu rzeźbiarzy. Jednym z pierwszych jest nieżyjący już pan Chris Hess. Jego modele są charakterystyczne, o czym już nieraz pisałam przy okazji recenzji jego rzeźb. Konie przez niego wyrzeźbione mają charakterystyczne głowy z wyłupiastymi oczami, "bułowate" mięśnie i w porównaniu do najnowszych moldów są mniej realistyczne. Jednak jego rzeźby mają zagorzałych fanów w USA skąd pochodzą Breyery. Dlatego te "gorsze" - co jest pojęciem względnym, bo dla jednego gorsze, dla drugiego lepsze - modele są nadal produkowane. Jeśli trafi się na taki model jako pierwszy, to można się trochę zniechęcić. Ale można też po latach docenić jego "inność", tak jak było to w moim przypadku - na początku nie lubiłam modeli tego pana, a teraz niektóre z nich są moimi faworytami.

Inna sprawa jest taka, że jednak figurki Breyer to - uwaga uwaga - ZABAWKI. Może w tej chwili się ktoś obrazi, albo uzna, że Capricorn oszalała, bo przecież te konie są takie DROGIE. I znów musimy sobie uświadomić, że to są figurki z USA - oni nie muszą przeliczać ich ceny na złotówki. Tam Traditional kosztuje około 40 dolarów. Czy jakby Trady u nas kosztowały 40 zł to byłoby to aż tak drogo?
Breyery, jako zabawki, to przecież produkcja masowa - dziesiątki (jak nie setki) tysięcy kopii tego samego konika. Kiedyś były robione w fabrykach w Stanach, ale jak prawie wszystko obecnie, produkuje się je teraz w Chinach, bo tańsi są tam robotnicy. Niestety idzie za tym także obniżenie jakości - na modelach widać nadlewki, niespiłowane szwy (miejsce, gdzie dwie połówki modelu są ze sobą sklejane), nierówno położoną farbę... Na niektórych egzemplarzach widać to więcej, na niektórych mniej. Taki ich urok. Można się albo z tym pogodzić, albo ich nie kupować.


Pytanie: Mój konik ma w pysku dziurkę, to do wędzidła? A czemu tylko jedna? A niektóre inne koniki tej dziurki nie mają.

Odpowiedź: Modele Breyer są produkowane w dwojaki sposób. Mniejsze są odlewane w całości, a większe są sklejane z dwóch połówek i są puste w środku, bo inaczej byłyby bardzo ciężkie (a co za tym idzie droższe, bo więcej plastiku by na nie "szło"). Jak coś jest puste w środku, to w warunkach ziemskich znajduje się tam powietrze. Niektórzy z Was już pewnie wiedzą, że jak powietrze jest ciepłe to się rozszerza i leci do góry - tak działają balony na ciepłe powietrze. Jeśli konik byłby szczelnie zamknięty i nie miał tej dziurki, to mógłby po nagrzaniu (przyznaj się - trzymasz modele na parapecie!) napęcznieć i może nawet wybuchnąć. Dziurka jest po to, żeby powietrze mogło swobodnie z modelu wylatywać i wlatywać.


Modele zwykle mają dziurkę odpowietrzającą w kąciku pyska, ale także w miejscu nozdrza (jak Shameless na górnym zdjęciu), albo między nogami (jak model firmy Copperfox na zdjęciu dolnym).


A teraz jeszcze jedna informacja, po co jest ta dziurka. Ale oddaję głos Mangalardze z forum modelowego, bo ona napisała o tym już kilka lat temu, a dokładnie w roku 2012 - ojej, to już tyle lat?! Widać, że hobby rośnie w siłę! :D

Syndrom octowy <-- link to posta na forum, jakby ktoś chciał zajrzeć

Poniżej są dość istotne informacje, polecam przeczytać całość.

Dowiedziałam się niedawno o tzw. Vinegar Syndrome (po naszemu syndrom octowy). W związku z tym, że są wśród nas posiadacze Breyerów, postanowiłam poczytać o tym więcej i napisać czego się dowiedziałam.

Syndrom octowy to problematyczne zjawisko. Nazwa pochodzi od charakterystycznego zapachu przypominającego ocet. Tworzywo, z którego są wykonane modele to trójoctan celulozy, octowy zapach to wynik jego rozkładu.
Modele dotknięte tym syndromem "pocą się" - wydzielają ciecz. Poza tym kurczą się i zniekształcają, oraz stają się łamliwe. Nie da się zatrzymać tego procesu, można go najwyżej spowolnić np. bardzo niską temperaturą.
Żeby tego było mało, syndrom octowy jest "zakaźny" - opary rozkładającego się trójoctanu celulozy mogą wywołać degradację u modeli będących w bezpośrednim sąsiedztwie modelu dotkniętego tym syndromem - nie muszą się nawet dotykać.

Tutaj znajdują się zdjęcia "pocącego się" modelu: *klik*

Do tej pory syndrom octowy został zauważony tylko u niektórych modeli (nie moldów!) wykonanych w latach 1987-wczesne lata 90-te. Może to mieć związek z substancją używaną do wykończenia modeli (coś w rodzaju werniksu zabezpieczającego) lub z tzw. plastyfikatorami dodawanymi do materiału - podobne zjawisko "pocenia się" występuje na nogach niektórych starszych lalek Barbie, z winy właśnie plastyfikatorów.

Nie stwierdzono dotąd tego zjawiska u nowszych modeli (z wyjątkiem "zakażonych"). Lepiej jednak dmuchać na zimne i stosować środki zaradcze:
- Trzymaj modele w dobrze wentylowanym pomieszczeniu, unikaj trzymania ich w pudłach przez dłuższy czas.
- Unikaj wystawiania modeli na wysokie temperatury (w tym światło słoneczne) i wysoką wilgotność.
- Jeśli przemalowujesz/przemodelowujesz model, upewnij się, że nie wykazuje on symptomów syndromu octowego, oraz, że nie jest to model z grupy zwiększonego ryzyka (wyprodukowany w latach 1987-wczesne lata 90-te).
- Modele powinny mieć wywiercone otworki wentylacyjne - nowsze modele mają fabrycznie wykonany otworek w prawym kąciku pyska lub w nozdrzu. Jeśli przemodelowując model zalepisz otworek, pamiętaj, żeby zrobić nowy.
- Jeśli stwierdzisz, że jeden z twoich modeli pachnie octem lub "poci się", odseparuj go jak najszybciej i uważnie obserwuj pozostałe modele.

Jeśli Breyery są przechowywane w odpowiednich warunkach i nie pochodzą z grupy zwiększonego ryzyka, szanse na wystąpienie tego zjawiska są minimalne. Nie ma więc co popadać w paranoję czy panikować, można spokojnie kupować Breyery

autorka tekstu: Unicornis (Mangalarga)

To tyle na dziś, mam nadzieję, że pomimo dużej ilości literek przeczytaliście tego posta. Mam nadzieję, że przynajmniej kilka osób dowiedziało się czegoś nowego :)

Od siebie dodam, że nigdy nie kupujcie modeli bez wyraźnych zdjęć. Proście o zdjęcia "na żywo" sprzedawanego konika, a nie takie ściągnięte z internetu "bo to ten sam koń to sobie zobacz jak wygląda". Na zdjęciach przecież możecie już zobaczyć, czy model nie jest jakiś krzywy, podrapany, bez ogona...
A poza tym, jak się coś sprzedaje, to się daje fotki - kto by kupił np. samochód bez zdjęcia danego egzemplarza? Więc sprzedający - ogarnijcie się trochę :P

Teraz już naprawdę kończę - pozdrawiam!

18 komentarzy:

  1. Bardzo przydatny post! Sama mam kilka starszych modeli i muszę je sprawdzić jak tylko wrócę z wyjazdu, bo wszystkie trzymam w jednym miejscu i szybko by się "zaraziły" ;)

    A mam jeszcze takie pytanie - czy jest możliwość, że pojawią się saszetki niespodzianki Breyera w skali SM na Monocerusie? Bo bardzo mi na nich zależy i nie wiem, czy lepiej poczekać czy próbować sprowadzać zza granicy
    W innym wypadku będę musiała zadowolić się MW, ale wiadomo, że SMki są wykonane znacznie lepiej ;)

    Pozdrawiam, Endless!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę zamawiać te saszetki, ale czy się pojawią, to nie wiem.
      Z wszelkimi pytaniami o towar na Monocerusie zapraszam na grupę na FB - Monocerus INFO https://www.facebook.com/groups/monocerus.info

      Usuń
  2. Jeju jaki fajny post i jaki ciekawy oraz dłuuugi XD Lubię długie posty;) Tak się wciągnełam że oka od ekranu nie oderwałam. Ten syndrom octowy mnie tak przestraszył że odechciało mi się kupować mojego pierwszego breyera!!! Naszczęście zielonym druczkiem jest napisane żeby nie panikować:) Kocham Capricorn medow!!!!!!!!!

    Pozdrówki Aneta=)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle, za przeproszeniem, najebane błędów od siedmiu boleści, logiki ani sensu niemal wcale.

      Usuń
    2. A ty się nie czepiaj! Nawet nie wiesz jaki mój tablet jest gupi! Tak w ogóle to ja mam 11 lat a więc się jeszcze za bardzo nie znam na otografii itp.!!!!!!!!!

      Pozdrówki Aneta=)!

      Usuń
    3. Błędy w poście? Czy w komentarzu? Jeśli są błędy, to napisz jakie, to się poprawi :)
      A Ty Aneto, możesz pisać wolniej i używać klawisza [backspace <--] - wtedy możesz poprawić błędy :) A nad ortografią warto przysiąść i popracować, bo jest potrzebna w życiu - nie tylko w szkole :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Capricorn, jak ja się przestraszyłam kiedy przeczytałam tego posta, o mało nie dostałam zawału (ale przejdźmy do rzeczy xD). Jakiego Breyer'ka Traditional'a polecasz kupić jako pierwszego: Snowman vs Lil' Ricky Rocker

    Pozdrawiam Kasia And My Schleich :)
    Ps. I LOVE YOU! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym polecała Snowmana, sama jestem posiadaczką tego moldu, ale w wydaniu Brunello.Snowman to prawdziwa piękność i do tego jest jednym z wiekszych modeli, i wyróżnia się maścią (i ten jego wzrok <33) :)

      Usuń
    2. Dzięki wielkie, przynajmniej rozwiązałaś mój wielki dylemat xD <3

      Usuń
    3. Chyba też poleciłabym Snowmana na początek :)

      Usuń
  4. Tak, zdecydowanie Snowman (uwielbiam go) chociaż Lil tez jest bardzo ładny... Post świetny, aktualnie jestem na wyjeździe ale od razu jak przyjadę sprawdzę moje Breyerki ;)
    - Wolfhorsestudio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyobraziłam sobie takiego napęczniałego, prawie wybuchającego konika, nie mogę przestać się śmiać x'D
    Ale to jednak ważne! Bardzo przydatny post dla początkujących kolekcjonerów wśród Breyera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Posiadam kilka koni firmy breyer i dziękuję za post bo jest przydatny.Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie napisałaś o - jak dla mnie - najważniejszej cesze większości moldów Hessa, tzn. o dziwnych wypukłościach występujących nagle np. na brzuchu. Sądzę że może to wynikać z masy z której dawniej rzeźbiono, niestety odbiera im to dość sporo uroku :\

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem że post został upublikowany dawno, lecz mam pytanie, ponieważ mam model stablemate z 1999 roku, ma on małą wypustkę i w tym miejscu dziwnie pachnie, nie trzymam go ani w pudełku ani w słońcu, czy model ten może być "zarazony"?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)