czwartek, 29 listopada 2012

Breyer Classics - Dapple Grey Shire nr 627

Przedstawiam Wam dziś mojego najpiękniejszego konia. Pochodzi on z kolekcji Breyer Classics sprzedawanej około roku 2008 - siwy ogier Shire nr 627:


Natomiast jak to często bywa - model ten trafił do mnie przez przypadek. Chciałam wtedy kupić jakiegoś Breyera, ale nie mogłam się zdecydować. Za dużo modeli mi się podobało i po prostu nie wiedziałam, co wybrać. Powiedziałam więc do mojego Kolegi, który wtedy pracował w Anglii i zgodził się być kurierem :) - "Marcin, nie wiem, którego kupić. Wybierz coś, proszę". I tak przyjechał do mnie ten oto, koń rycerski:


W pierwszej chwili zaniemówiłam. Tyle koni, araby, a ja dostałam konia z takimi "farfoclami" u nóg?! Nie zrozumcie mnie źle - ja wprost uwielbiam konie ze szczotkami pęcinowymi - shire'y, clydesdale, fryzy, tinkery, felle... (Mieć takiego żywego bym nie chciała - wyobrażacie sobie to rozczesywać i czyścić z błota?) Żeby on jeszcze stał prosto, a nie kłusował. Wtedy te szczotki są porządne, a nie takie powywijane.

A potem przyszła refleksja.

Przecież, żeby wyrzeźbić takie falujące włosy, to trzeba być Mistrzem. I ten dumny krok, ten wzrok, który oświadcza: "Ja tu jestem najpiękniejszy i najważniejszy. Reszta koni jest tylko dodatkiem. To tło, na którym tym wyraźniej widać moje zalety".



Tylko uratowałabym go od tych wstążeczek. Mimo, że są dość dokładnie wykonane, trójkolorowe, to jednak trochę psują mój obraz "rycerskiego konia" :P


Jest on też może trochę za mały jak na największego i najcięższego konia świata. Oto porównanie z haflingerką. Nawet przyjmując, że jest to arabo-haflinger, shire jest za niski. Tak mi się wydaje.




Nie będę wypowiadać się na temat budowy anatomicznej, bo się nie znam, ale koń mi się podoba. Może ma  trochę za krótką kłodę i nogi, ale nadrabia to szczotkami ;) Nie ma też problemu z określeniem jego płci. Żałuję tylko, że kopyta na których stoi nie mają wyrzeźbionych od spodu szczegółów:


Po kopytach od razu można poznać, że to porządny zimnokrwisty koń, a nie jakieś chuchro ;)


Summa summarum shire to bardzo udany model. Jego maść też jest śliczna, piękne jabłuszka i żadnych łusek. Polecam do kolekcji!

2 komentarze:

  1. On jest prześliczny i niesamowicie apetyczny. Choć anatomii można się czepiać, to jednak ma on niezaprzeczalny urok osobisty. Kilka razy zastanawiałam się nad jego zakupem. Może kiedyś sobie go ściągnę (choć nie jest na górze mojej chciejlisty).
    Wstążeczki mi się bardzo podobają i dodają oryginalności modelowi. Dzięki za foty . Zdziwiło mnie przechylenie konia na jedną stronę :) Nie dziwię się, że jest Twoim ulubieńcem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia może trochę wyolbrzymiają ten przechył. Ale w sumie chyba prawidłowo model jest zrobiony - noga zgięta w kolanie to biodro opuszczone.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zdecydowaliście się coś tutaj skrobnąć :)